Ten i następny wpis poświęcony będzie realizacjom przestrzennym. Pierwsza to instalacja Galerii Pies w Poznńskim Arsenale a druga to Pomnik Ofiar Wypadków Drogowych we wsi Zabawa (gmina Radłów). Ale najpierw jeszcze jedno zdjęcie z tegorocznych dyplomów poznańskiej ASP o którym zapomniałem:
Historia, którą tu opiszę, nie zalicza się do kategorii nowości, cała sprawa miała miejsce na początku tego roku. Już dawno miałem o tym pisać, ale jakoś zapomniałem.
Stach Szabłowski, którego wszyscy znają i lubią, został poproszony przez poznański Arsenał o zrobienie wystawy, która miała odzwierciedlać kondycje naszego lokalnego środowisko plastycznego.
Gdy powiedział mi o tej propozycji, to mu odradzałem, bo poznański Arsenał to miejsce złe na robienie wystaw. Stach jednak, jak większość osób ze środowiska, jest przewrotny i ta przewrotność przejawia się czasem tym, że im gorzej tym lepiej. Zgodził się więc gładko. Tytuł wystawy również był przewrotny, a brzmiał Artbeitdisziplin. Być może nie wszyscy pamiętają, że taki sam tytuł nosi praca Rafała Jakubowicza, która ponad 10 lat temu została w tym samym arsenale ocenzurowana.
Dyrektorem galerii wówczas był Wojciech Makowiecki. Wojciech Makowiecki jest dyrektorem również dziś. Galerii ma zły program, co jest zasługą złego dyrektora. Z tego powodu tak nie chodzę. Oglądam czasem wystawy przez witrynę i poprawia mi to humor, bo jak większość osób ze środowiska jestem przewrotny i uważam, że im gorzej tym lepiej.
osoba oznaczona strzałką jest dyrektorem galerii miejskiej Arsenał w Poznaniu |
Stach Szabłowski oraz Ania Czaban, która była współkuratorką zaprosili do udziału moja skromną galerię. Na początku odmówiłem, bo jak nie chodzę, to nie chodzę. Pomyślałem, że gdybym się zgodził, to musiałbym jednak tam iść, a co to wtedy byłby za bojkot.
W Galerii Pies jest strych, od początku jej istnienia zawalony masą niepotrzebnych gratów. Od dawna zastanawiałem się jak to usunąć, musiałbym zamawiać kontener i znosić to ze dwa dni. Czułem jednak, że ten moment musi nastąpić, bo strych by się przydał, cały magazyn galerii jest w moim mieszkaniu.
W końcu zdecydowałem, że wezmę udział w tej wystawie. Poprosiłem Stacha o dwóch ludzi i samochód, oraz o to, żeby nie zadawał pytań dotyczących realizacji Galerii Pies. Stach, jako, że ma duże doświadczeni jako kurator, bez problemu się na te skromne, postawione przeze mnie warunki zgodził.
Po dwu dniach cały syf ze strychu zniknął i znalazł swoje nowe miejsce na sali wystawowej galerii miejskiej arsenał. Pojawił się nawet tytuł „transport do arsenału” w nawiązaniu wiadomo do kogo.
Niestety nie zobaczyłem tej wystawy. Wystawa chyba się podobała, nawet nasza instalacja. Jeden kolega powiedział mi że to opróżnienie strychu jest jak walenia piąchą w papierową buzie (przy czym użył innego slowa niż buzia) i że mi nie wypada.
Muszę przyznać, że kuratorka Anna Czaban zachowała się bardzo profesjonalnie i po zakończeniu wystawy spytała mnie telefonicznie czy chcę to z powrotem. No nie chciałem.
Po wystawie ukazało się kilka recenzji, jedna w obiegu, w sumie bez szału, a druga ciekawsza, autorstwa Karola Sienkiewicza w czasopiśmiedwutygodnik.com (które jest ostatnio moim ulubionym polskim czasopismem o sztuce)
Dyrektor Makowiecki uznał, że Karol Sienkiewicz źle myśli i postanowił napisać replikę. List dyrektora zostal opublikowany na facebooku:
Pat Karola Sienkiewicza?
Gdybym nie znał wieku Karola Sienkiewicza i jego wcześniejszych interesujących tekstów, sądziłbym, że felieton ("Poznański pat", Dwutygodnik.com nr 74) napisał zgorzkniały starszy facet, obśmiewający w mało dowcipno-ironicznej formie scenę artystyczno-galeryjną Poznania. Felietonowy styl pozwala na dużo, ale od recenzenta i krytyka oczekiwać można obiektywnych opinii, chyba że autor z góry nastawiony jest negatywnie (np. do kuratora/kuratorów lub miasta, o którym pisze).
Rozpoczyna swoją relację Sienkiewicz od wartościujących uwag o "Sztuce Poznania 1986 – 2011", nie zauważając, że multimedialna ekspozycja jest fragmentem a nie całościowym obrazem dokonań środowiska. Tę rolę pełni książka – nie katalog, jak pisze felietonista – która jest nie tylko historycznym, ale także krytycznym opracowaniem sztuki Poznania ostatnich dekad napisanym przez młodych krytyków (spośród osiemnastu tekstów, piętnaście to młodzi autorzy). To wystawa towarzyszy książce, a nie odwrotnie, jak jest zazwyczaj, stąd jej funkcja ograniczona do suplementu.
Odnosząc się do wystawy "Arbeitidiszplin..." Stacha Szabłowskiego (współkuratorki Anny Czaban nie zauważa), opisał ją bez próby odczytania znaczeniowości prac. Na przykład o "Transporcie do Arsenału" galerii Pies napisał jako o ciekawym efekcie estetycznym, nie zauważając w śmietniku przywiezionym do galerii demonstracji chamstwa i przejawu agresji. Jeżeli sąsiad podrzuca swoje śmieci do mojego domu, to nie widzę w tym żadnej artystycznej akcji i „ciekawego efektu estetycznego”, a złe emocje i pospolitą, złośliwą prowokację. Zgodziłem się na ten „artystyczny” transport, żeby ujawnić oblicze strategii szefa Psa.
Trudno komentować inne, jednozdaniowe stwierdzenia o konkretnych obiektach, które raczył zauważyć, a pominął głębokie w wymowie, eschatologiczne dzieła Ewy Axelrad czy Gizeli Mickiewicz. Otwiera ekspozycję „wspomnieniowa” instalacja Galerii Niewielkiej (M. Kurak, M. Skorwider), poświęcona poznańskiemu epizodowi Josepha Beuysa, o której w tekście ani słowa.
Nie trudno też było zauważyć związek performansu Krasnali z karłem/krasnalem Tomasza Mroza, który jednak tworzy jakąś sytuację w zamkniętym pomieszczeniu, a nie tylko razi obleśnym erotyzmem. Zbyt letnim słowem opisuje Sienkiewicz poznańską scenę, której dokonania, szczególnie ostatnich lat, zasługują na coś więcej niż złośliwy felieton.
Wojciech Makowiecki
Dyrektor Galerii Miejskiej Arsenał
w Poznaniu
Pat Karola Sienkiewicza?
Gdybym nie znał wieku Karola Sienkiewicza i jego wcześniejszych interesujących tekstów, sądziłbym, że felieton ("Poznański pat", Dwutygodnik.com nr 74) napisał zgorzkniały starszy facet, obśmiewający w mało dowcipno-ironicznej formie scenę artystyczno-galeryjną Poznania. Felietonowy styl pozwala na dużo, ale od recenzenta i krytyka oczekiwać można obiektywnych opinii, chyba że autor z góry nastawiony jest negatywnie (np. do kuratora/kuratorów lub miasta, o którym pisze).
Rozpoczyna swoją relację Sienkiewicz od wartościujących uwag o "Sztuce Poznania 1986 – 2011", nie zauważając, że multimedialna ekspozycja jest fragmentem a nie całościowym obrazem dokonań środowiska. Tę rolę pełni książka – nie katalog, jak pisze felietonista – która jest nie tylko historycznym, ale także krytycznym opracowaniem sztuki Poznania ostatnich dekad napisanym przez młodych krytyków (spośród osiemnastu tekstów, piętnaście to młodzi autorzy). To wystawa towarzyszy książce, a nie odwrotnie, jak jest zazwyczaj, stąd jej funkcja ograniczona do suplementu.
Odnosząc się do wystawy "Arbeitidiszplin..." Stacha Szabłowskiego (współkuratorki Anny Czaban nie zauważa), opisał ją bez próby odczytania znaczeniowości prac. Na przykład o "Transporcie do Arsenału" galerii Pies napisał jako o ciekawym efekcie estetycznym, nie zauważając w śmietniku przywiezionym do galerii demonstracji chamstwa i przejawu agresji. Jeżeli sąsiad podrzuca swoje śmieci do mojego domu, to nie widzę w tym żadnej artystycznej akcji i „ciekawego efektu estetycznego”, a złe emocje i pospolitą, złośliwą prowokację. Zgodziłem się na ten „artystyczny” transport, żeby ujawnić oblicze strategii szefa Psa.
Trudno komentować inne, jednozdaniowe stwierdzenia o konkretnych obiektach, które raczył zauważyć, a pominął głębokie w wymowie, eschatologiczne dzieła Ewy Axelrad czy Gizeli Mickiewicz. Otwiera ekspozycję „wspomnieniowa” instalacja Galerii Niewielkiej (M. Kurak, M. Skorwider), poświęcona poznańskiemu epizodowi Josepha Beuysa, o której w tekście ani słowa.
Nie trudno też było zauważyć związek performansu Krasnali z karłem/krasnalem Tomasza Mroza, który jednak tworzy jakąś sytuację w zamkniętym pomieszczeniu, a nie tylko razi obleśnym erotyzmem. Zbyt letnim słowem opisuje Sienkiewicz poznańską scenę, której dokonania, szczególnie ostatnich lat, zasługują na coś więcej niż złośliwy felieton.
Wojciech Makowiecki
Dyrektor Galerii Miejskiej Arsenał
w Poznaniu
No a tak to wyglądało.
Zuzanna Koszuta i Monika Marciniak koordynują prace przy instalacji. |
fot. D. Koniusz, to zdjęcie w tle, to już jakaś inna praca, nie nasza. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz