niedziela, 30 maja 2010

koniec roku szkolnego.

Na poznańskiej ASP kończy się rok akademicki, najpewniejszym tego znakiem jest wystawa końcoworoczna. Otwarcie 31 maja o godzinie 12.00. Wystawa potrwa do końca tygodnia.

Wszystkie pracownie pokazują najciekawsze, w odczuciu prowadzących, prace zapisanych do nich studentów. Pracowni jest sporo, wystawa jest więc ogromna, bardzo trudno ją obejrzeć w całości. Wystawa końcoworoczna jest też jedynym momentem podczas całego roku, gdy na akademii jest czysto.

Na wystawie można zobaczyć wiele ciekawych prac oraz wiele nieciekawych prac. Zwykle proporcje są nierówne, na rzecz nieciekawych. Nie jest jednak tak źle, gdyż w innych szkołach artystycznych, na podobnych wystawach, już prawie w ogóle nie ma ciekawych.


Tymczasem II Interdyscyplinarna Pracownia Rysunku prof. Anny Tyczyńskiej, w której mam przyjemność pracować, będzie prezentować się w rotundzie (czy też galerii Rotunda). To niewielkie okrągłe pomieszczenie, na planie koła, znajduje się tuż obok głównego wejścia do Akademii (budynek A, al. Marcinkowskiego 29).

zapraszamy.

środa, 26 maja 2010

Z cyklu zapomniane wystawy z Galerii Pies: Piotr Kowalski "Związek"

W kwietniu 2005 roku w galerii Pies została otwarta wystawa Piotra Kowalskiego. Tak się składa, że artystów, którzy nazywają się Piotr Kowalski jest co najmniej kilku. Nie był to ten Piotr Kowalski, ani ten Piotr Kowalski, ani ten Piotr Kowalski, ani ten Piotr Kowalski, ani tym bardziej ten Piotr Kowalski.

Piotrem Kowalskim, który miał wystawę w Psie był, wówczas świeżo upieczony, absolwent malarstwa na ASP w Poznaniu, urodzony w Kamiennej Górze w 1974 roku.

Wystawa miała tytuł "Związek" i odnosiła się do działalności Związku Polskich Artystów Plastyków. Jak dobrze wiemy, jest to organizacja wroga sztuce, szkodliwa, choć dogorywająca. Tak się złożyło, że razem z Piotrem montowaliśmy wystawę w przyległej do biura poznańskiego odziału ZPAP galerii Szyperska. Niejasny był wówczas status tej placówki, nie było wiadomo, czy jest to galeria związku czy nie. Potrzebowałem wówczas większej przestrzeni niż Pies do wystawy "Tęsknota za malarstwem", a żeby zrobić coś w galerii Szyperska wystarczyło grzecznie poprosić.

Oto jedno ze zdjęć z wystawy "Tęsknota za malarstwem" z 2005 roku, na zdjęciu obraz Piotra Kowalskiego oraz Przemka Mateckiego:















Obraz związku wydał się dużo tragiczniejszy niż mogliśmy się spodziewać. Odczucie było takie, że chodzi o przewalanie kasy. Był tam człowiek udający obsługę techniczną, który uczył mnie, że zanim gwóźdź się wbije, należy go najpierw stępić.

Po kilku dniach ogólnego zadziwienia Piotr zaproponował wystawę do Galerii Pies, wynikającą z obserwacji ZPAP. W głównej sali Psa Piotr namalował zieloną lamperię, postawił starą gaśnicę oraz ukradzioną przeze mnie na tę okazję (z akademika Hanka) korytarzową popielniczkę (na długiej nóżce). Na ścianie wisiała mała reprodukcja obrazu Henryka Siemiradzkiego. Całość wyglądała jak scenografia do filmu, którego akcja rozgrywa się w Polsce Ludowej.

Centralnym elementem ekspozycji była duża, czerwona tablica. Na niej Piotr powiesił sfabrykowane ogłoszenia ZPAP. Pod każdym z dokumentów widniała oryginalna związkowa pieczątka. Trzeba było wejść do biura Związku, prosząc wcześniej o klucz w punkcie sprzedaży zapiekanek, który mieści się w tym samym budynku. Pani z zapiekanek wydawała klucz na hasło "poproszę klucz od związku". Związkowe pieczątki zostały odbite w plastelinie samoutwardzalnej, a następnie, na podstawie powstałego w ten sposób negatywu, został sporządzony silikonowy pozytyw.






















Jedno z ogłoszeń (odtwarzam z pamięci) brzmiało tak: "Chętnych do zapisania się na kurs malarstwa abstrakcyjnego 'Action Jackson' prosimy o wpisywanie się na listę w pokoju 102. "
Były też sfabrykowane ogłoszenia dot. wczasów, sekcji wędkarskiej czy propozycja, że jeśli ktoś potrzebuje pieczątki, to niech idzie do zapiekanek i powie "poproszę klucz od związku" to klucz otrzyma i będzie sobie mógł swoje podanie czy inny dokument podbić. Jako katalog z wystawy, każdy mógł otrzymać pieczątkę ZPAP (były 3 różne!) wszędzie tam gdzie miał na to ochotę.

poniedziałek, 24 maja 2010

uwaga wlepki!

Na plakatach Galerii Pies rozklejanych na ASP w Poznaniu znowu pojawiły się wlepki. Wlepki są rodzajem krytyki prowadzonej przeze mnie instytucji i jest ich dużo!

Pierwsza wlepka znalazła się na plakacie prawie dwa lata temu, została później wykorzystana na wystawie w Psie pt. "Ostatni dzień lata". Wyglądała tak (po oprawieniu):

Dodaj obraz

Wczoraj pojawiła się nowa wlepka, która przedstawia śliniącego się psa (wyciętego z logo galerii) i coś w rodzaju niedźwiedzia (również śliniącego się). Niedźwiedź ma na szyi ryngraf z napisem "krytykant". Broni dostępu do muzeum sztuki współczesnej. Oto ona:


Autorem wlepek jest Kamil Wnuk, 30 letni student znany z tego, że próbował, podczas swojego peformance, zedrzeć sweter z jednej z dziewcząt, która niczego nie podejrzewając przyszła na wystąpienie Kamila. Performance przerwała interwencja zaniepokojonego portiera. Kamil najwyraźniej nie lubi naszej galerii, choć bardzo rzadko widuję go na wernisażach. Być może jakby przychodził, to by się przekonał.

Tymczasem, a propos modernizmu, już niebawem w Tarnowie zacznie się wystawa "1000 lat nowoczesności". Jest to wystawa, która powstawać będzie i objawiać się w najróżniejszych formach. Wkrótce w wydawnictwie 40 000 malarzy wyjdzie książka -przewodnik po Tarnowie, pod redakcją Ewy Łączyńskiej i moją. Projekt rozpocznie się w połowie sierpnia odsłonięciem realizacji Wilhelma Sasnala w okolicach rzeki Białej w Mościcach.

piątek, 21 maja 2010

co zrobić z wolnym czasem.

Zakończył się montaż drugiej indywidualnej wystawy Ryszarda Góreckiego w Galerii Pies pt. "Telewizja" (pierwsza odbyła się w 2007 i miała tytuł "Zło").
Ryszard, należy do grona moich ulubionych artystów i to nie tylko z powodu tego, że jest wybitnym przedstawicielem kultury polskiej. Ryszard Górecki sam montuje swoje wystawy! Wystarczy dać mu klucz i narzędzia i po paru godzinach wystawa jest gotowa.
Czasem to nie za dobrze, gdy artysta zupełnie sam aranżuje swoją własną wystawę, w przypadku Ryszarda, to akurat bardzo dobrze, gdyż ma on na tyle duże doświadczenie, że jakiekolwiek uwagi są zbędne.

Jeśli spotka Was podobna sytuacja i okaże się, że nagle macie kilka godzin nadprogramowego wolnego czasu, będzie to świetna okazja, żeby wykonać ozdobny abażur.

potrzebujemy:

- ok. 3 metrow siatki tynkarskiej (która została nam np. z remontu)
- plastikowe klipsy zaciskowe
- aluminiowy narożnik tynkarski do wykoniania stelaża abażuru (może też być drut)
- nożyk introligatorski

1. Rozwijamy siatke na podłodze, za pomocą nożyka introligatorskiego odcinamy zbędne naddatki.

2. Montujemy stelaż, który pozwoli nam na przykręcenie abażuru do sufitu:

3. Zawijamy róg siatki, tak aby uformować pożądany kształt:

4. Prawy dolny róg umieszczamy na połowie długości siatki, tak aby lewy górny znalazł się na 3/4 jej szerokości (analogicznie robimy z lewym dolnym i prawym górnym):



5. Wygładzamy:


6. Pewnym ruchem tworzymy tuleje, pamiętając aby stosunek promienia podstawy do wysokości abażuru wynosił 3/7.

7. To samo z drugiej strony:

8. Abażur już prawie gotowy:

9. Całą konstrukcję wzmacniamy plastikowymi klipsami:


10. Przymierzamy czy pasuje. Bardzo ważne: abażur nie może stykać się z żarówką (grozi to pożarem!!!)

11. Tak wygląda gotowy abażur w dzień...

12. ...a tak w nocy

Powodzenia!!!

niedziela, 16 maja 2010

Problemy logistyczne


Mikołaj i jego Mercedes.

Zbliża się wystawa Ryszarda Góreckiego "Telewizja". Dziś przyjechały prace tego mieszkającego w Berlinie artysty. Osobą, która przywoziła prace był Mikołaj Iwański, sympatyczny młody mężczyzna, który właśnie finalizuje swój doktorat na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu na temat rynku sztuki w Polsce. Mikołaj jest przyjacielem galerii i czasem udostępnia swój samochód Mercedes 124, model bardzo popularny w kręgach taksówkarzy, zwany Baleronem (w odróżnieniu od modelu 123 , który nazywany jest Beczką)

Dotychczas sądziliśmy, że maksymalna wielkość pracy, którą da się przewieźć to 130 na 100, tyle miało zdjęcie Łukasza Jastrubczaka, które transportowaliśmy Baleronem na wystawę do Zielonej Góry. Okazało się jednak, że właściciel zakładu fotograficznego, w którym owo zdjęcie było produkowane oszukał nas. Zdjęcie nie mogło mieć 130!



Podróż Baleronem na wystawę Łukasza Jastrubczaka "NTSC" w zielonogórskim BWA w lutym tego roku.


130 x 100 to format jednego z obrazów Ryszarda, który podróżował dziś z Berlina. Okazało się jednak, że nie da się go wsadzić do samochodu, brakuje 5 cm.

Po dwu godzinach prób wpakowania obrazu Mikołaj i Ryszard odkręcili pokrywę bagażnika. Dzięki temu kierowca miał widoczność w tylnym lusterku, obraz nieco wystawał, ale dojechał cało.

Zdemontowana klapa bagażnika, prowadnice klapy zostały wykorzystane jako punkty zaczepu linki.

piątek, 14 maja 2010

Viennafair


Minęło już parę dni od naszego powrotu. Nie było najgorzej, wszystkie trzy obrazy Marty Tomasik zmieniły właścicieli, mimo tego musiały wrócić do kraju ze względu na nadchodzący dyplom artystki (na wydziale Malarstwa poznańskiej Akademii). Po dyplomie zostaną odesłane poza granice naszego kraju. Drogę powrotną odbyły tym samym Mercedesem Vito, którym przybyły, wraz z pracami prof. I. Gustowskiej oraz prof. J. Berdyszaka, które to pokazywała galeria Piekary.  
Targi były mniejsze niż rok temu, spora część austriackich galerii poobrażała się na organizatorów. Nie wnikałem dokładnie w przyczyny owego obrażenia, ale z grubsza chodzi o prowincjonalny wymiar Viennafair. Brak kilku ważnych galerii z Wiednia był widoczny. Z drugiej strony nie było (prawie nie było) galerii wyjątkowo beznadziejnych i nierokujących na nic. 
Napotkaliśmy miłych galerzystów, naszych kolegów z Wilna z galerii Tulips&Roses (która to galeria już w czercu będzie pokazywać swoich artystów w naszej poznańskiej galerii) oraz bardzo miłą galerią z Rumunii o wdzięcznej nazwie Sabot. Z tą drugą galerią szukuje się pokaz w czerwcu, poza granicami naszego kraju, choć nic nigdy nie jest pewne.  
W trakcie targów przeziębiłem się i nie uczestniczyłem w życiu towarzyskim. Ominęło mnie przyjęcie w Kunsthalle, na którym były wszystkie koleżanki i wszyscy koledzy. Z pewnego źródła wiem, że Michał Suchora (pracujący w galerii Lokal 30 z Warszawy) tańczył na tym przyjęciu na dwóch stołkach barowych ustawionych jeden na drugim. Choć jak teraz to pisze, to myślę, że to jednak niemożliwe.   

czwartek, 13 maja 2010

Wiedeń

Minęło już parę dni od naszego powrotu. Nie było najgorzej, wszystkie trzy obrazy Marty Tomasik zmieniły właścicieli, mimo tego musiały wrócić do kraju ze względu na nadchodzący dyplom artystki (na wydziale Malarstwa poznanskiej Akademii). Po dyplomie zostaną odesłane poza granice naszego kraju. Drogę powrotną odbyły tym samym Mercedesem Vito którym przybyły, wraz z pracami prof. I. Gustowskiej oraz prof. J. Berdyszaka, które to pokazywała galeria Piekary.

Targi były mniejsze niż rok temu, spora część austryjackich galerii poobrażało się na organizatorów. Nie wnikałem dokładnie w przyczyny owego obrażenia, ale z grubsza chodzi o prowincjonalny wymiar Viennafair. Brak kilku ważnych galerii z Wiednia był widoczny, z drugiej strony nie było (prawie nie było) galerii wyjątkowo beznadziejnych i nie rokujących na nic.

Napotkaliśmy kilku miłych galerzystów, naszych kolegów z Wilna z galerii Tulips&Roses (która to galeria już w czercu będzie pokazywać swoich artystów w naszej poznańskiej galerii) oraz bardzo miłą galerią z Rumunii o wdzięcznej nazwie Sabot. Z tą drugą galerią szukuję się pokaz w czerwcu, poza granicami naszego kraju, choć nic nic nigdy nie jest pewne.

W trakcie targów przeziębiłęm się i nie uczestniczyłem w życiu towarzystkim. Ominęło mnie przyjęcie w Kunsthalle, na którym były wszystkie koleżanki i wszyscy koledzy. Z pewnego źródławiem, że Michał Suchora (pracujący w galerii Lokal 30 z Warszawy) tańczył na tym przyjęciu na dwóch stołkach barowych ustawionych jeden na drugim. Choć jak teraz to pisze, to myślę, że to jednak niemożliwe.



poniedziałek, 10 maja 2010

No i po.


Targi się skończyly. Zmęczeni wracamy do ojczyzny. Po powrocie relacja.



środa, 5 maja 2010

No i jesteśmy.

Dojechaliśmy. Pogoda jest ładna.

Łukaszowi Jastrubczakowi bardzo się podoba w Wiedniu.

Łukasz w sklepie budowlanym Bauhaus:



Uprawiający poranny joging na wiedeńskich ulicach:


W stolarni na wydziale rzeźby tutejszej Akademii:



wtorek, 4 maja 2010

wyjazd

Wyjechaliśmy z Zielonej Góry (jesteśmy już w Wiedniu).

Trzy ostatnie dni zleciały mi na oglądaniu wystawy "Nie Śpimy" w Zielonogórskim BWA. Pokaz ten zrealizowany jest przez grupę początkujących kuratorów z Warszawy. Niebawem szczegółowa relacja...

...a tymczasem zdjęcia z odjazdu (fot. Tymek Borowski)

1. Wsiadamy do samochodu, żegnają nas utalentowani artyści z Warszawy (i okolic): Katarzyna Przezwańska i Paweł Sysiak:
2. Prowadzi Łukasz Jastrubczak

3. Odjeżdżamy