piątek, 10 września 2010

długi powrót do domu.

Powrót z Tarnowa do Krakowa był wyjątkowo długi. Za kierownicą siedziała Martyna Sztaba, bardzo miła dziewczyna, która była szefową dwu bardzo ciekawych instytucji o dość pokracznych nazwach, czyli wydawnictwa Ha-art i (co nastąpiło później) galerii Delikatesy. Szefowanie wydawnictwu i galerii Martyna ma już za sobą, obecnie stoi przed nią nowe wyzwanie, o którym jednak nie mogę jeszcze pisać.

Tak czy owak podróż z Tarnowa do Krakowa odbyła się ze średnią prędkością 20 km/h. Kto Martynę zna, wie, że jest kierowcą (czy też jak mawia sama o sobie kierowczynią) bardzo ostrożną i szczegółowo analizującą każdy mijany znak. Tym razem ostrożność wymknęła się spod kontroli, sprawiło to, że podróż przeciągnęła się do prawie 5 godzin.

Z Tarnowa do Krakowa jest ok 85 km.

Po drodze zatrzymaliśmy się w Brzesku.
Brzesko to 16 000 miasteczko. Można je zobaczyć nie ruszając się z domu na panoramicznych zdjęciach tu.

Większość z nas kojarzy Brzesko z produkowanym tam piwem Okocim. Browar założył w 1845 roku Jan Ewangelista Goetz. Słynna kolekcjonerska rodzina Goetzów jest ponoć spokrewniona z Goetzami z Brzeska, nie mam pojęcia jednak skąd to wiem i czy to w ogóle prawda. Pewne jest, że po brzeskiej odnodze rodu pozostał piękny neobarokowy pałac, który każdy wielbiciel neobaroku powinien zwiedzić.

Nie zatrzymaliśmy się w Brzesku przypadkowo, produkowane są tam bowiem świetne lody, według tradycyjnej receptury itd.
Punkt ich sprzedaży znajduję się obok parku jordanowskiego przy ul. Uczestników Ruchu Oporu i placu Żwirki i Wigury. Buda może nie wygląda zbyt zachęcająco, ale naprawdę warto.






























Martyna goni auto Łukasza Jastrubczaka. Opel Astra rocznik 93, pisaliśmy już o nim tu

Pamiętajmy, że w punkcie z lodami są też całkiem niezłe frytki.