Okres wakacyjny w pełni. Mam teraz trochę więcej czasu i postanowiłem stworzyć wszystkie wpisy jakich nie zrobiłem a chciałem. Nie będę się trzymał chronologii, ale jakoś to wszyscy musimy przeżyć. Pierwszy wpis z tego wakacyjego cyklu tyczy wydarzeń, które miały miejsce w moim mieście rodzinnym.
W piątek trzynastego kwietnia 2012 roku w Zielonej Górze odbyło się aż pięć wernisaży. Taki natłok wydarzeń nie jest tu niczym specjalnym, zainteresowanie sztuką współczesną jest tak duże, że często dochodzi do napiętrzenia się najróżniejszych artystycznych wystąpień.
Gdy byłem na pierwszym roku studiów na akademii w Poznaniu mój profesor rzeźby opowiadał mi, że podczas wernisażu jego wystawy w zielonogórskim BWA podeszła do niego taka niepozorna starsza kobieta w łachmanach i podzieliła się z nim swoją refleksją na temat jego sztuki. Profesor powiedział, że to była to tak mądra refleksja, że sam by tego lepiej nie ujął. Bardzo mi się podobało co powiedział o moim mieście rodzinnym i jego mieszkańcach. Poźniej mówił też niestety inne rzeczy i zatarł pierwsze dobre wrażenie.
Z tych pięciu wystaw podobały mi się dwie, jedna dlatego, że byłem jej kuratorem, więc trudno, żeby mi się nie podobała, a druga to wystawa Łukasza Gorczycy i Michała Kaczyńskiego "Raster - Wiek Szkolny", której kuratorkami były Julia Wielgus i Marta Czyż.
W piątek trzynastego kwietnia 2012 roku w Zielonej Górze odbyło się aż pięć wernisaży. Taki natłok wydarzeń nie jest tu niczym specjalnym, zainteresowanie sztuką współczesną jest tak duże, że często dochodzi do napiętrzenia się najróżniejszych artystycznych wystąpień.
Gdy byłem na pierwszym roku studiów na akademii w Poznaniu mój profesor rzeźby opowiadał mi, że podczas wernisażu jego wystawy w zielonogórskim BWA podeszła do niego taka niepozorna starsza kobieta w łachmanach i podzieliła się z nim swoją refleksją na temat jego sztuki. Profesor powiedział, że to była to tak mądra refleksja, że sam by tego lepiej nie ujął. Bardzo mi się podobało co powiedział o moim mieście rodzinnym i jego mieszkańcach. Poźniej mówił też niestety inne rzeczy i zatarł pierwsze dobre wrażenie.
Z tych pięciu wystaw podobały mi się dwie, jedna dlatego, że byłem jej kuratorem, więc trudno, żeby mi się nie podobała, a druga to wystawa Łukasza Gorczycy i Michała Kaczyńskiego "Raster - Wiek Szkolny", której kuratorkami były Julia Wielgus i Marta Czyż.
Recepcja medialna tego pokazu nie była powalająca (a szkoda) i pojawił się chyba tylko jeden tekst na blogu (w sumie też szkoda). Nie podoba mi się ten wpis, być może, gdyby ta dziewczyna spotkała w Zielonej Górze tą mądrą starszą kobietę w łachmanach o której mówił mój profesor, wszystko potoczyłoby się inaczej.
Gorczyca i Kaczyński w trudnym wieku wieńczącym okres dojrzewania byli poszukującymi twórcami. Interesowali się literaturą i sztuką i na tych polach realizowała się ich aktywność. Na wystawę składają się m.in szkice inspirowane poezją konkretną czy malarstwem twórców lat 80tych, szablony, projekty fotograficzne w zabawny sposób inwentaryzujące rzeczywistość pierwszej dekady III RP czy bardzo interesujące realizacje Dom Polski, które w sumie cały czas wyglądają nowocześnie. Wystawa miała dobrą, klarowną aranżację. Jedna ze ścian została zaklejona tapetą imitującą drewniane panele. Prace na wystawie nie są jakoś szczególnie dobre czy złe. To co ciekawe, te pewien duch czasu, który wyrażają. Duch ten znalazł doskonalsze odzwierciedlenie w twórczości chociażby artystów z grupy Ładnie, jednak w wydaniu Rastrowców ciężkawa i paździerzowa forma prac jakoś dokładniej przylega do wyobrażeń o latach 90tych.
Raster to dla mnie i moich koleżanek i kolegów urodzonych w połowie lat 80tych do pewnego stopnia punkt odniesienia, jeśli ktoś się interesował sztuką współczesną w liceum to czytał internetowe czasopismo Raster. Teraz, gdy czas wejść w pełnoprawną dorosłość, należy przepracować ten fundujący wzór, rozprawić się z nim, zbyt łatwo ulegaliśmy wówczas sugestywnej wizji świata sztuki którą zaproponował Gorczyca i Kaczyński.
od lewej: Łukasz Gorczyca, Michał Kaczyński, Julia Wielgus, Marta Czyż, dyr. Wojciech Kozłowski |
Dwanaście lat wcześniej Raster zrealizował w zielonogórskim BWA wystawę "Namaluj Mnie", w której brali udział Rafał Bujnowski, Marcin Maciejowski i Wilhelm Sasnal. Pamiętam, że ta wystawa wcale mi się tak bardzo nie podobała, dopiero po jakimś czasie to trochę bardziej zrozumiałem, choć nie było tam przecież nic skomplikowanego. Wystawa "Wiek Szkolny" spodobała mi się od początku, choć w sumie też jej do końca nie rozumiem, być może dlatego, że nie ma w niej niczego skomplikowanego.
Tego samego dnia, choć trzy godziny wcześniej, w fundacji Salony w Zielonej Górze, odbyła się wystawa "Niedźwiedzia przysługa', która była wyjazdowym projektem Galerii Pies.
Fundacje Salony prowadzi Marta Gendera, historyczka sztuki i zapalona animatorka życia społecznego w moim mieście rodzinnym. Wróciła po studiach w Warszawie do Zielonej i założyła fudację o pięknej nazwie "Salony". Marcie wraz z grupą zielonogórskich artystów udało się wygrać miejski konkurs na lokal przeznaczony na działalność kulturalną.
Marta ma do dyspozycji piętro w wyremontowanym budynku po przedwojenne jprzędzalni. Siedziba Fundacji składa się z kilku pracowni, świetlicy, biura i galerii. Generalnie budynek jest ok, niestety, projektant nie uwzględnił podstawowych potrzeb użytkowników, brakuje gniazdek, gdzie indziej tych gniazdek jest za dużo, podłoga jest trochę nie taka jak trzeba, oświetlenie też. W związku z tym trzeba adaptować świeżo wyremontowany budynek.
Z tego poczucia lekkiej niemocy spowodowanej niedoskonołaściami projektu narodziła się koncepcja wystawy "Niedźwiedzia przysługa", nie bez znaczenia było też moje zamiłowanie do majsterkowania (mimo braku talentu).
oto tekst prasowy do wystawy:
Najnowsza wystawa w Fundacji Salony polega na wprowadzeniu usprawnień, które mają poprawić jej funkcjonowanie. Zmieni się kolor podłogi, pojawią się nowe gniazdka elektryczne, a te niepotrzebne zostaną zdemontowane. Poprawiona zostanie strona internetowa. Czytelnia Fundacji Salony zamieni się w świetlicę (ze stołem do pingponga i piłkarzykami), a przestrzeń galeryjna zyska bardziej rasowy, whitecubowy wymiar. Transformacja przestrzeni Fundacji jest odpowiedzią na zaproszenie Galerii Pies. Działanie ma charakter otwarty i spontaniczny, artyści w trakcie montażu znajdują nowe pomysły na usprawnienie, wszystko po to, aby dojść do doskonale skomponowanej całości. Po miesiącu prowadzący Fundację będą mogli wrócić, jeśli będą chcieli, do starych, złych rozwiązań.
Tego samego dnia, choć trzy godziny wcześniej, w fundacji Salony w Zielonej Górze, odbyła się wystawa "Niedźwiedzia przysługa', która była wyjazdowym projektem Galerii Pies.
Poprawianie krzywo naklejonego napisu. |
Fundacje Salony prowadzi Marta Gendera, historyczka sztuki i zapalona animatorka życia społecznego w moim mieście rodzinnym. Wróciła po studiach w Warszawie do Zielonej i założyła fudację o pięknej nazwie "Salony". Marcie wraz z grupą zielonogórskich artystów udało się wygrać miejski konkurs na lokal przeznaczony na działalność kulturalną.
Marta ma do dyspozycji piętro w wyremontowanym budynku po przedwojenne jprzędzalni. Siedziba Fundacji składa się z kilku pracowni, świetlicy, biura i galerii. Generalnie budynek jest ok, niestety, projektant nie uwzględnił podstawowych potrzeb użytkowników, brakuje gniazdek, gdzie indziej tych gniazdek jest za dużo, podłoga jest trochę nie taka jak trzeba, oświetlenie też. W związku z tym trzeba adaptować świeżo wyremontowany budynek.
Z tego poczucia lekkiej niemocy spowodowanej niedoskonołaściami projektu narodziła się koncepcja wystawy "Niedźwiedzia przysługa", nie bez znaczenia było też moje zamiłowanie do majsterkowania (mimo braku talentu).
oto tekst prasowy do wystawy:
Najnowsza wystawa w Fundacji Salony polega na wprowadzeniu usprawnień, które mają poprawić jej funkcjonowanie. Zmieni się kolor podłogi, pojawią się nowe gniazdka elektryczne, a te niepotrzebne zostaną zdemontowane. Poprawiona zostanie strona internetowa. Czytelnia Fundacji Salony zamieni się w świetlicę (ze stołem do pingponga i piłkarzykami), a przestrzeń galeryjna zyska bardziej rasowy, whitecubowy wymiar. Transformacja przestrzeni Fundacji jest odpowiedzią na zaproszenie Galerii Pies. Działanie ma charakter otwarty i spontaniczny, artyści w trakcie montażu znajdują nowe pomysły na usprawnienie, wszystko po to, aby dojść do doskonale skomponowanej całości. Po miesiącu prowadzący Fundację będą mogli wrócić, jeśli będą chcieli, do starych, złych rozwiązań.
Z Michałem Jankowskim, przed montażem stołu do piłkarzyków. |
Stół do ping-ponga, w mieście najlepszy jest dyr. BWA p. W. Kozłowski. |
Montaż |
Galeria z nową chlorokauczykową podłogą. |
Ingerencja barwna Kasi Przezwańskiej |
Świetlica (dawna czytelnia) |
W wystawie brali udział / przestrzeń usprawniali: Romuald Demidenko, Marta Gendera, Michał Jankowski, Grzegorz Kowalczyk, Katarzyna Przezwańska, Anna Szczygłowska, Marta Tomasik, Rafał Wilk. Dokonano przeszło 20 usprawnień.
Wystawę odtworzył Klaun Bodzio, który jest równocześnie administratorem budynku.
Marta Gednera z klaunem Bodzio. |
Pracy było dużo, chciałbym szczególnie podziękować Rafałowi Wilkowi, który jako jeden z użytkowników tego miejsca miał dużo ciekawych pomysłów na usprawnienie jego funkcjonowania (m.in. stół do piłkarzyków i ping pong) oraz Grzegorzowi Kowalczykowi, który za darmo malował ze mną podłogę chlorokauczukiem do siódmej rano.
Grzesiek Kowalczyk przy barze projektu Marty Tomasik |
już niebawem na blogu m.in:
- wycieczka do Rumunii
- rewizyta rumuńskich przyjaciół
- ranking na najlepsze zwierzę z wrocławskiego zoo
- wystawa końcoworoczna ASP w Krakowie
- dyplomy UAP w Poznaniu
- tajemnicza kula na węgrzech
- nowe porady w kąciku poradnikowym
- wycieczka do Rumunii
- rewizyta rumuńskich przyjaciół
- ranking na najlepsze zwierzę z wrocławskiego zoo
- wystawa końcoworoczna ASP w Krakowie
- dyplomy UAP w Poznaniu
- tajemnicza kula na węgrzech
- nowe porady w kąciku poradnikowym
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz