czwartek, 19 września 2013

ławka

Wakacje się skończyły. Powrót do galerii błyskawicznie ściągnął miłego człowieka z administracji osiedla za Żelazną Bramą. Czasem zastanawiam się, czy on na mnie czatuje, czy tak często przechodzi obok. Był mniej zadowolony niż zwykle, a nawet lekko podirytowany, mimo tego, iż wie, że go lubię. Czasem myślę, że moja łagodne usposobienie sprawia, że administracja wchodzi mi na głowę. Dość szybko okazało się, że problem mojego gościa koncentruje się wokół  braku ławki przed siedzibą mojej galerii.
Historia jest taka: pierwszą ławkę zmontowałem z płyt OSB zaraz po tym jak się wprowadziłem Konstrukcja była prosta ale stabilna, wyglądała tak:
Pewnego dnia  ławka zniknęła. Zrobiłem śledztwo, które wykazało, że została wzięta za wielkogabarytowy śmieć i wywieziona przez panów z MPO. Udało mi się nawet dodzwonić do tych panów, powiedzieli mi, że ławka ledwo weszła i że ledwo udało im się ja zmiażdżyć w śmieciarce. Prawdę mówiąc wyczułem podstęp od razu i poszedłem do administracji. W administracji nic o sprawie ławki nie wiedzą, wiedzieli natomiast, że to nie jest ławka.  Podejrzewam, że panowie z MPO zostali zainspirowani przez kogoś, kto twierdził, że ławka to nie ławka. Nie mam na to dowodów. Przy okazji wizyty odkryłem, że na dziedzińcu budynku administracyjnego spółdzielni znajduje się stos pięknych parkowych. Stare wygodne ławki zostały zastąpione niewygodnymi i teraz, nikomu już niepotrzebne zalegają pośród innego rdzewiejącego mienia spółdzielni. Spytałem czy mogę wziąć taką ławkę, ale dowiedziałem się, że po pierwsze nie można ustawić na osiedlu ławki bo będą się niej zbierać osoby pijące alkohol i generalnie robiące gnój, po drugie, taką decyzję musi zaopiniować komitet blokowy i oni na pewno się nie zgodzą. Nie zrażony poszedłem na dyżur komitetu, napisałem stosowne pismo. Po tygodniu przyszła odpowiedź, komitet wyraził zgodę. 


Nie było wyjścia, ławka musiała zostać wydana. Zobowiązałem się, że ławkę pomaluję i naprawię i że wezmę za nią odpowiedzialność w razie zniszczenia lub kradzieży.  Bardzo szybko okazało się, że mieszkańcy nie tylko ławkę zaakceptowali, ale wciąż z niej korzystają. Ławka, która miała służyć mi i Robertowi (asystentowi galerii), naszym gościom etc. okazała się  miłym przystankiem dla osób starszych i młodszych mieszkających na osiedlu.
Niemniej na czas urlopu ławka została schowana do galerii. I właśnie dlatego miły pan z administracji był zły. Powiedział, że o ławkę jest straszna afera, że prezes jest zły i że czeka stosowne pismo. 
oto właśnie ono:


Ławka wróciła a ja się cieszę z tego, że od września na osiedlu (250 metrów od mojej galerii) inauguruje działalność galeria Stereo i że teraz prezes będzie mógł być zły również na nich. 






9 komentarzy:

  1. Też się cieszę, że ławka wróciła;)

    OdpowiedzUsuń
  2. brawo ! rok 2014 rokiem rozsądku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Normalnie jak bym już gdzieś widział taką historię. Jak w Wilkowyjach tam też prowadzili batalię o ławeczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Krótko mówiąc - z ławką źle, a bez niej jeszcze gorzej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Eh. Właśnie odkryłam tego bloga, dodałam do obserwowanych, a tu się okazuje, że ostatni wpis z 2013r. :(

    OdpowiedzUsuń
  6. hej ja wciąż czekam na reaktywację bloga

    OdpowiedzUsuń
  7. Rany boskie, człowieku, że Ci nie było szkoda zdrowia :D
    Daj znaka jak reaktywujesz bloga, a ja w międzyczasie zapraszam na swojego: Wielki Leksykon Malarstwa dla Debili :D ( https://sztuka.wordpress.com/ ) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń