poniedziałek, 15 lutego 2016

doroczna kolacja

15 lutego obchodzimy urodziny galerii, tego właśnie dnia, w 2013 roku, galeria zadebiutowała wystawą Marcina Zarzeki i Birgit Megerle. Jak co roku, u nas w domu, organizujemy kolację dla artystów galerii, zapraszam też artystów, którzy w danym roku brali udział w wystawie u nas a nie są reprezentowani przez galerię. Oczywiście, nigdy nie było tak, żeby byli wszyscy Marcin Zarzeka i Paweł Kruk mieszkają za granicą, Adam Rzepecki i Krzysiek Mężyk w Krakowie, Łukasz w Szczecinie, niemniej frekwencja jest zawsze dobra.
Kolacja na inaugurację galerii odbyła się w lokalu Państwo Miasto. Oprócz artystów zaprosiliśmy koleżanki i kolegów z warszawskiego środowiska sztuki oraz inne zaprzyjaźnione osoby. Było wtedy około 30 osób, więc w warunkach domowych raczej opcja niewykonalna, a jedzenie na mieście to jednak nie to samo. Z tych i innych względów tego typu imprezy w tak szerokim gronie nie powtórzyliśmy, co nie znaczy, że nie powtórzymy.
kolacja 2013 
Pierwsze i drugie urodziny galerii wiązały się z obsuwą. Nie jest łatwo ugotować rosół, zrobić makaron, poszatkować kapustę, upiec ciasto i obrać ziemniaki dla 10 osób i mieć przy tym dobry timing. Dwa lata temu w charakterze danie głównego, oraz w pewnym sensie gościa, wystąpił Indyk. Z Indykiem jest dość prosto, należy pamiętać o złotej zasadzie dotyczącej drobiu, że na jeden kilogram ptaka przypada jedna godzina pieczenia.wyglądało to tak:
kolacja 2014
Duży indyk wystarczy spokojnie dla 10 osób. Czy warto, aby Indyk przeniósł się do indyczego nieba dla kolacji na 10 osób pozostaje sprawą otwartą. Ważne, że ten akurat miał dobre życie i mieszkał w okolicach Płocka.


jedzący indyka


Rok temu zrobiliśmy królika. Danie z pozoru proste, ale gdy się nie ma odpowiednio dużych garnków to robi się trudne, jak to w życiu. Był to pierwszy i ostatni królik jakiego robiłem. Królik to nie indyk, to miłe, futerkowe zwierzę i nie powinno się go zbyt często jeść. Poza tym, powiedzmy sobie szczerze, obdarty ze skóry nie różni się niczym od obdartego ze skóry kota.
kolacja 2015

W przygotowaniach tegorocznej kolacji pomagała nam nasza stażystka Agata Kolbe. Może i miało być inaczej, bo nie jest to przecież staż w kuchni tylko w galerii, niemniej wyszło jak wyszło. Agata właściwie potrafi zawodowo gotować, więc ułożyła menu i pozwoliła mi obierać warzywa i wykonywać tylko proste i nużące czynności kuchenne. W tym roku jedliśmy: krem ze skorzonery i pasternaku z cykorią i czarnuszką i różowym pieprzem, pstrąga w papilotach z cebulkami perłowymi, fenkułem, pomarańczami i karmelizowanymi ziemniaczkami ze skórką z pomarańczy i fioletową marchewką i bezę z żurawiną. Przy okazji odkryłem, że wypożyczenie jednego talerza z wypożyczalni naczyń kosztuję 35 gr za dobę, podobnie jest z nożami i widelcami. Jeśli chcecie zapewnić sobie jednolitą zastawę na kolację bez konieczności kupowania jej, warto wziąć taką ewentualność pod uwagę.

Kolacja była też formą przywitania naszej nowej artystki Joanny Piotrowskiej, która miała w zeszły piątek otwarcie bardzo dobrej, w moim poczuciu, wystawy w swojej nowej galerii.


zupa
kolacja 2016


Na kolacji nieoczekiwanie pojawiła się Magda Kobus wraz ze swoim narzeczonym Frankiem Buchnerem (nie widać go na zdjęciu). Ta przesympatyczna para młodych ludzi przyjechała tylko coś odebrać, ale ulegli namowom i zjedli rybę oraz upieczoną przeze mnie bezę. 








czwartek, 11 lutego 2016

Joanna Piotrowska

W najbliższy piątek mamy otwarcie wystawy Joanny Piotrowskiej. Joanna powiedziała, że lubi mojego bloga. Zdziwiłem się, bo przecież od dawna nic tu nie piszę, poza tym ona mieszka za granicą (w Londynie). Tak czy owak to miłe i żeby było jeszcze bardziej miło, postanowiłem coś dla niej napisać oraz opublikować jej wizerunek, zwłaszcza, że jest to nowa artystka galerii. Joanna wygląda tak:



na razie to tyle.